CZY WIECIE, że…?
Targ Wąchany, Poziomkowy, Sienny, Rakowy, Rybny, Maślany… Niegdyś Gdańsk słynął z targowisk, których nazwy dokładnie wskazywały, czym na nich handlowano. Co prawda współcześnie większośc z nich zatraciła pierwotne funkcje, ale terminologia pozostała.
Jeden z nich, zabłąkany gdzieś na kartach historii, wymyka się jednak schematom. To Targ Prosiąt, który znajdował się na skrawku Długiego Targu, między Fontanną Neptuna a Ratuszem Głównomiejskim. Na pierwszy rzut oka można byłoby przypuszczac, że wzorem innych targowisk, przedmiotem wymiany była trzoda chlewna. Z drugiej strony – wieprzowina w najbardziej reprezentacyjnej części Głównego Miasta, zamieszkanej przez rządzący Gdańskiem patrycjat?
Nic bardziej mylnego! Wyjaśnienia tego schizofrenicznego zjawiska należy szukac gdzie indziej. Jako, że przez wieki to Ratusz pełnił fukcję siedziby Rady Miasta i tam tworzono prawo, które nie zawsze aprobowały niższe warstwy miejskiej społeczności, stąd i epitety, jakimi obdarzano owych legislatorów.
Swoją drogą ciekawe, czy gdyby ten zabytkowy obiekt w dalszym ciągu służył Radzie, a nie – jak obecnie – Muzeum Historycznemu Miasta Gdańska, to i wieprzowe konotacje zachowałyby dawne znaczenie…?