Teatr Szekspirowski przy ulicy Bogusławskiego rośnie w oczach, lada chwila ziści się sen jego twórców o stałej siedzibie w atrakcyjnej lokalizacji Gdańska. Betonowa bryła gmachu jawi mi się jednak bardziej jak koszmarny sen pijaka, snującego swoje chore wizje kosztem historycznej zabudowy.
Olbrzymia bryła teatru szekspirowskiego zdominuje ją w sposób totalny, zasłaniając od strony Podwala Przedmiejskiego to, co powinno stanowić o sile miasta: relikty gotyckich murów z kompleksem Dworu Miejskiego, w którym po wojnie zainstalował się Dom Harcerza. Dziwne, że akcentujące tak mocno turystyczne walory zarządzanego przez siebie miasta, władze Gdańska nie dostrzegają historycznej wartości tego obiektu i zamiast starać się go, przy okazji rewitalizacji sąsiadującej z nim ulicy Ogarnej, wyeksponować – stawiają na nim krzyżyk.
Mieszkańcom, a cóż dopiero przyjezdnym, trudno się nawet zorientować, gdzie się znaleźli. Próżno szukać stylowych tabliczek – takich jak w innych częściach Głównego Miasta – z opisem zabytkowych baszt. Jedynie Basztę Browarną „zdobi”, pamiętająca chyba czasy „wczesnego” Gomułki blacha, z której wyczytanie czegokolwiek graniczy z cudem.
Sfatygowana tabliczka na Baszcie Browarnej
O tożsamości grodu nad Motławą nie stanowi jedynie oblegana w sezonie Droga Królewska – cukierkowa rekonstrukcja przedwojennej zabudowy Długiej i Długiego Targu. Niestety, rządzący miastem zdają się nie przyjmować do wiadomości, że turystom można pokazać także coś poza reprezentacyjnym traktem.
Paradoksalnie, betonowy klocek – siedziba teatru, „zabijający” Dwór Miejski od strony Starego Przedmieścia, może pomóc odkurzyć zapomniany zabytek. Warunki są dwa: po pierwsze – sam musi stać się jedną z ikon Gdańska, po drugie – urzędnicy nie mogą się temu przyglądać z załozonymi rękami.